sobota, 18 października 2014

Obietnica.

"Right from the start 
you were a thief, you stole my heart 
and I your willing victim
I let you see the parts of me
That weren’t all that pretty
And with every touch you fixed them.
Now you’ve been talking in your sleep 
Things you never say to me 
Tell me that you’ve had enough
Of our love, our love"

Pink ft. Nate Ruess- Just give me a reason 


Tobie było tak wygodnie, więc nie myślałaś, jak on się czuje. W ogóle nie myślałaś.

A powinnaś. 

Zrozumiał, że NIM pomiatasz, choć ty wcale tego nie chciałaś. Nie chciałaś, by tak się czuł, bo według ciebie wcale tak nie było.

Zachowałaś się trochę jak egoistka, wiesz?

Kiedy emocje stopniowo opadły wzięłaś telefon i wybrałaś JEGO numer. Tysiące nagrań na sekretarkę. Tysiące wysłanych smsów. Tysiące błagań o odebranie telefonu. Tysiące przekleństw wysłanych w kierunku JEGO i JEGO telefonu.

Na nic. Przepadł jak kamień. Nie wrócił do mieszkania, telefonów dalej nie odbierał. Do głowy przyszedł ci pomysł, że być może pojechał do przyjaciela. Znałaś jego adres. W niecałe pół godziny znalazłaś się pod jego drzwiami. BYŁ tam.

Poprosiłaś o rozmowę. ZGODZIŁ się. Marcel wyszedł, aby swobodnie mogliście przeprowadzić rozmowę. W końcu nie mieliście po 15 lat. Musieliście sprawę postawić jasno. Oboje chcieliście być szczęśliwi.

Obiecałaś. Obiecałaś MU, że powiesz o WAS mężowi, że poprosisz go o rozwód, że to skończysz.

Ustaliliście, że razem pojedziecie do Warszawy. Reprezentacja siatkarzy miała grać tam mecz, a po nim powiesz mu o wszystkim.

W sobotę rano wsiedliście do samochodu i ruszyliście w kierunku Warszawy. Na hali pojawiliście się wraz z pierwszym gwizdkiem. Czułaś rosnący stres. W głowie próbowałaś znaleźć słowa, które miałaś wypowiedzieć. Nie mogło to być kolejne kłamstwo.

Nie tym razem. Teraz musisz mówić tylko prawdę.

Mecz zakończył się wynikiem trzy do zera dla reprezentacji twojego męża. Zdziwił się, kiedy zobaczył cię po meczu na płycie boiska. Przytuliłaś się do niego i złożyłaś mu gratulacje z okazji wygranego meczu. Może tego nie widziałaś, ale twój mąż uważnie się JEMU przyglądał, który stał kilka metrów od was.

Wtedy był całkowicie pewien. 

Mąż oznajmił ci, że wraca już do domu, więc ty postanowiłaś na trochę to przełożyć.

- Wróć do Dortmundu- powiedziałaś do NIEGO, kiedy twój mąż poszedł do szatni, -Tak będzie lepie. Kiedy będzie po wszystkim, przyjadę.

I bez jakiegokolwiek pożegnania, po prostu odszedł. Nie chciałaś, żeby tak to zrozumiał. Nie był twoim chłopcem na posyłki, musisz w końcu to zrozumieć!

Na męża poczekałaś pod halą, a kiedy się zjawił, wsiedliście do czekającej na was taksówki. Jechaliście w milczeniu, tłumiąc wszystkie uczucia i emocje.

Ale kiedy zamknęłaś za wami drzwi, 
zaczęło się twoje piekło.


Coraz bliżej końca.

1 komentarz:

  1. Boże, akcja się rozkręca, a ty cholero moja kochana, chcesz to kończyć!
    Ja się nie zgadzam!
    A ty, główna bohaterko (!) weź się w garść i wracaj do Marco jak najszybciej możesz!
    Okay, czekam na next ;)
    Buuuziaki ;*

    OdpowiedzUsuń