sobota, 4 października 2014

Kontuzja.

"And baby, everything that I have is yours,
You will never go cold or hungry.
I’ll be there when you’re insecure,
Let you know that you’re always lovely.
Girl, 'cause you are the only thing that I got right now" 


Czułaś się koszmarnie. Stałaś tam i patrzyłaś. Nie mogłaś się ruszyć. Coś kazało ci tam zostać. Nie potrafiłaś stamtąd uciec, po prostu zwiać. Czułaś, że musisz tam zostać. 


Opłaciło ci się to. 


Po kilku sekundach, które w twoim wypadku wydawały się być wiecznością, zobaczyłaś jak ON odpycha ją od siebie i zaczyna na nią krzyczeć. 

Mówił ci o tym. Mówił ci, że będzie próbowała do NIEGO wrócić. Mówił, że jest zdolna do wszystkiego. A ty mu nie zaufałaś? Dlaczego?


Przecież to dobry facet.


Zauważył cię. Zignorował ją i podbiegł do ciebie. Wziął cię w swoje ramiona. Nie mógł cię pocałować. Byliście widoczni. Nie musiał się tłumaczyć. 


Słusznie. Tylko winni się tłumaczą.



Przeszliście obok niej i weszliście do hotelu. 


Zauważyłaś tę złość w jej oczach? 


Triumfowałaś. Już po raz kolejny, ON na jej oczach pokazał ci, że jesteś dla NIEGO najważniejsza. Naprawdę musi być idiotką, skoro nie zrozumiała jeszcze waszej relacji.


To się niedługo zmieni. Przekonasz się o tym. 


Złożyłaś MU życzenia. Widziałaś ten błysk w JEGO oczach? Niezmiernie się cieszył, że jesteś. 

-Przepraszam, za to co zobaczyłaś. Mówiłem ci już, że to wariatka. 

Pocałował cię. Do pokoju ktoś wszedł. JEGO przyjaciel. 

-Już jesteś! Możemy zaczynać? 

Twierdząco kiwnęłaś głową. Oprócz twojej obecności czekała na NIEGO jeszcze jedna niespodzianka. 

Niecierpliwił się koszmarnie, kiedy prowadziliście GO do jednej z sal, w której czekali na NIEGO zaproszeni przez ciebie goście. Reprezentanci JEGO kraju wraz z całym sztabem szkoleniowym, koledzy z klubu, którzy nie przygotowywali się do mistrzostw i JEGO rodzina. Zaświeciły MU się oczy, kiedy zobaczył siostrzeńca. 


Wszystko szło zgodnie z planem. Obserwowałaś JEGO treningi. widziałaś, że JEGO forma jest na najwyższym poziomie. Wiedziałaś,że za kilka dni spełni się JEGO największe marzenie. 

Jednak to marzenie prysło jak wielka bańka mydlana. W jednej chwili przestało istnieć. W ostatnich minutach pierwszej połowy meczu towarzyskiego doznał kontuzji. Patrzyłaś na JEGO ból z trybun, bolało cię serce. Słyszałaś wokół siebie największy pechowiec tych mistrzostw i chciałaś wszystkim po kolei wykrzyczeć prosto w twarz, że to nieprawda. 

Wierzyłaś, że to tylko niewinny uraz i będzie w stanie zagrać w mistrzostwach. Ale kiedy patrzyłaś jak schodzi z boiska z pomocą sztabu szkoleniowego, wiedziałaś, że to nie żaden niewinny uraz.

Życie ze sportowcem nie jest prostą sprawą. To nie tylko wszystkie jego wygrane, zwycięstwa. To także jego porażki, przegrane, wszystkie smutki.

Przez ostatnie miesiące patrzyłaś jak ciężko trenuje, aby być w jak najlepszej formie. Patrzyłaś, jak stara się dopracować każdy szczegół w swojej grze, aby trener to docenił i znalazł się w tym składzie. Patrzyłaś na zmęczenie, brak ochoty na cokolwiek poza treningami. 

A teraz musiałaś patrzeć na JEGO ból i cierpienie. Wiedziałaś, że musisz być przy NIM

Spiker ogłosił jedynie, że jest w drodze do szpitala, ale nie wiedziałaś jakiego. Z torebki wyszperałaś telefon i wybrałaś JEGO numer. Po sygnale odebrał. Czułaś w JEGO głosie zawiedzenie i smutek. Powiedział ci do jakiego szpitala GO wiozą. 

Kiedy wsiadłaś do samochodu, przypomniałaś sobie, że następnego dnia miałaś stawić się na meczu reprezentacji swojego męża. Ale wzięłaś telefon i zadzwoniłaś do męża. Wiedziałaś, że teraz JEGO musisz wspierać. 

- Nie mogę przyjechać. ON mnie potrzebuje. 
- Dobrze, rozumiem. Pozdrów go.

Może tego nie wiedziałaś wtedy, ale w tym momencie twój mąż, 
zaczął coś podejrzewać

Myślałaś natomiast, że twój mąż naprawdę to zrozumie. Ale on wtedy starał się zapanować nad złością, która ogarnęła go po twoim telefonie. Myślałaś, że zrozumie, ponieważ jego też kiedyś dopadły kontuzje przez które nie zagrał w wielu ważnych meczach. I wtedy potrzebował jakieś bliskiej mu osoby.

Przed salą, w której ON się znajdował, siedzieli JEGO rodzice i mężczyźni z którymi schodził z boiska. Przestraszyłaś się nie na żarty. Wydawało ci się, że to nie jest aż tak poważne, żeby trzymać GO w szpitalu. Myślałaś, że przywieźli GO tutaj tylko na badania i po godzinie będzie mógł wyjść.

- Co się dzieje?- zapytałaś, bo ich grobowe miny, mówiły coś czego nie chciałaś usłyszeć. Ani ON, ani ty.
- Na mistrzostwach nie zagra. Musi zostać do jutra, aby lekarze zrobili MU wszystkie badania- powiedział jeden z medyków.

JEGO mama podeszła do ciebie i poprosiła cie o chwilę rozmowy.

- Proszę cię, idź tam do NIEGO. Jest strasznie załamany, nie wiemy co do NIEGO mówić. Potrzebna jest MU jakaś bliska osoba. Wydaje mi się, że ty jesteś najodpowiedniejsza.

Weszłaś do sali. Kiedy zobaczyłaś JEGO podpuchnięte od płaczu oczy, zrozumiałaś jak źle JEGO mama skomentowała JEGO stan. Nie był załamany, z NIEGO uciekło całe życie. Nie wiedziałaś co MU powiedzieć. Złożyłaś na JEGO ustach pocałunek, ale ON ani drgnął. Usiadłaś na krzesełku obok JEGO łóżka i chwyciłaś JEGO dłoń. Widziałaś jak próbuje powstrzymać łzy.

Zaczęłaś do NIEGO mówić. Nie wiedziałaś czy cię słucha, czy całkowicie się wyłączył. Mówiłaś o tym,że przecież będą kolejne mistrzostwa, że na nich na pewno zagra, że nie może się poddawać.

Zauważyłaś telewizor i pilot, więc postanowiłaś go włączyć, żeby zobaczyć jak poradziła sobie reprezentacja. Wiedziałaś, że JEGO też to interesuje. Natrafiłaś na moment, w którym jednym z wywiadów po meczu jeden z reprezentantów powiedział, że każdego gola strzelonego na tych mistrzostwach dedykuje właśnie JEMU i życzy MU powrotu do zdrowia. W tym samym czasie ktoś zapukał i po chwili w sali pojawiła się cała reprezentacja.

Każdy z nich chciał coś MU przekazać, coś MU powiedzieć, dodać MU otuchy. Każdy z nich obiecał, że zrobią wszystko, aby wygrać te mistrzostwa.

Ty wiedziałaś, że tak będzie. W końcu drużyna, która wchodzi na boisko z dwunastką zawodników musi wygrać każdy mecz. Nie było GO na boisku fizycznie, ale psychicznie zawsze był z nimi.

To poprawiło MU humor. Na JEGO twarzy pojawił się uśmiech.

To był pierwszy krok do JEGO powrotu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz